niedziela, 27 marca 2011

RED BULL - Dietrich Materschitz

Na prawie całym świecie nie ma młodej osoby, która nie rozpozna charakterystycznej srebrno-niebieskiej puszki Red Bulla oraz takiej, która by nie znała jego specyficznego smaku. Jednakże mało osób wie, że twórcą tej marki jest Dietrich Mateschitz, najbogatszy Austriak , który na energetycznym napoju zarobił ponad 2 miliardy dolarów.

Historia Mateschitza zaczyna się dość zwyczajnie, żeby nie powiedzieć banalnie. Dietrich Mateschit urodził się w małej miejscowości St. Marein w Austrii. Pochodził z rodziny nauczycieli, lecz sam do wzorowych uczniów nie należał. Nauka nigdy go nie fascynowała. Może o tym świadczyć fakt, że na ukończenie studiów potrzebował aż 10 lat. Nieustające problemy na Uniwersytecie Wiedeńskim spowodowały, że przyjaciele nazywali go wiecznym studentem. Dietrich Mateschitz nigdy nie ukrywał, że bardziej od nauki interesowało go życie towarzyskie -  na imprezach pojawiał się zawsze pierwszy, a wychodził ostatni.

Po ukończeniu studiów podjął prace w dziale marketingu firmy Procter&Gamble, gdzie bardzo szybko awansował na stanowisko dyrektora marketingu. Jednakże błyskotliwa kariera nie była tym, o czym marzył. Jego celem było znalezienie pomysłu na własny biznes, dlatego większość pieniędzy odkładał po to, aby  wkrótce otworzyć własną firmę. 

Orientalny napój


Wielkim przełomem w życiu Austriaka okazała się służbowa podróż  do Tajlandii, która miała miejsce w 1983 roku. Po długim i bardzo męczącym locie Dietrich wraz ze swoim kolegą postanowili ugasić pragnienie w pobliskim barze. Podano im do picia popularny azjatycki, energetyzujący napój - Krating Daeng (czerwony bizon). Początkowo Mateschitz miał mieszane uczucia odnośnie orientalnego napoju, jednak zdanie szybko zmienił, gdy po wypiciu tego trunku zmęczenie podróżą minęło.

Długo się nie zastanawiając, Dietrich skontaktował się z tajlandzkim producentem Krating Dang - TC Pharmaceutical, proponując firmie wejście z energetyzującym napojem na rynek europejski. Odpowiedz producenta była natychmiastowa  -  obaj panowie założyli spółkę, do której każdy z nich wniósł po 500 tys. dolarów. Dietrich decydując się na ten krok zaryzykował wszystko co miał. Rzucił dobrze płatna prace, a w nowy biznes zainwestował wszystkie swoje oszczędności.

Kiedy po raz pierwszy pojawił się z butelką tajemniczego napoju, jego doradcy zgodnie orzekli, że taki produkt nie ma szans na sukces.  Główną przyczyną porażki miał być dziwny smak i zbyt wysoka cena. Jednakże Mateschitz nie posłuchał ekspertów i zaufał własnej intuicji. Kto inny jak nie wieczny imprezowicz mógł odkryć biznesowy potencjał w pobudzającym napoju.

Grunt to dobry marketing

Dietrich uznał, że  nie smak napoju, lecz jego właściwości i dobry marketing będą kluczem do sukcesu. Pierwszym krokiem była zmiana nazwy energetyku z Czerwony Bizon na Czerwony Byk (znak zodiaku Mateschitz). Położył on główny nacisk na łączenie Red Bulla z odpowiednim stylem życia. Pierwsze działania marketingowe były bardzo okrojone. Pracownicy jego firmy odwiedzali austriackie kluby, w których  wyszukiwali popularnych uczestników imprezy. Następnie proponowali im umowę – jeżeli impreza odbędzie się pod szyldem energetyzującego napoju, to za darmo dostarczą na nią napój  Red Bull. Innym ciekawym sposobem pozyskiwania klientów, było celowe podrzucanie pustych puszek po energetyku  na podłogę, w modnych klubach i dyskotekach.


Dziś firma Dietricha Mateschitza to potężny koncern z obrotami sięgającymi kilku miliardów dolarów rocznie, która na działania marketingowe przeznacza rocznie około 600 mln dolarów. Mimo wielu prób nie udało się ani Coca Coli ani Pepsi zdetronizować potentata. Przedsiębiorstwo ciągle się rozwija, posiada obecnie  70 % udziałów w  światowym rynku napojów energetyzujących.


Źródło: www.mambiznes.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz